Co przychodzi ci na myśl jak zapytam cię o kuchnię karaibska? Kokosy, rum, pinacolada…. nie, kuchnia karaibska jest ostra! A winna jest temu papryczka scotch bonnet, jedna z najostrzejszych odmian chilli. Kiedy pierwszy raz odwiedziłam Trynidad, byłam przyzwyczajona do ostrej kuchni, zawsze gotowałam z chilli. Jednak moje polskie ostre było tylko namiastką tego czego doświadczyłam! Wszystkie potrawy obowiązkowo miały dodatek papryczki scotch bonnet, gotowane lub surowe, a do tego podawane były z wyjątkowym, smakowitym domowej roboty sosem , zwanym tam pepper sauce.
Pepper – to potoczna nazwa papryczki scotch bonnet (w Polsce zwana po krótce Szkotem), a jest ona jedną z mniej ostrych papryczek tego rodzaju, mającą od 80,000 do 400,000 jednostek ostrości w skali Scoville, co nie jest dużo w porównaniu z Papryczką Trynidadzki Skorpion, która sięga do 1,4 miliona jednostek. Na drugim końcu skali są jalapeño, które maja jedynie 2,500 jednostek.
Trynidadzki pepper sauce jest wyjątkowy, a to ze względu na smak papryczki. Nie ma tam samej ostrości która zabiera oddech ale unikalny smak który sprawia że sos nadaje nie tylko ostrości ale i smaku potrawom. Karaibskiego smaku.
Składniki:
- 20 papryczek scotch bonnet
- 200 ml polskiego octu spirytusowego
- 3 ząbki czosnku
- Garść liści kolendry
- Sok z 2 limonek
- Sól do smaku
- 1 marchewka surowa lub mała biała rzodkiew
Sposób Przygotowania
Wszystkie składniki miksujemy w blenderze lub ręcznym blenderem. Ja użyłam białą rzodkiew, która łagodzi ostrość (tak samo jak marchew) i trynidadzki odpowiednik kolendry zwany bandhania.
Dolewamy gorącej ale nie wrzącej wody jeśli papryczki są wyjątkowo ostre. Moje były chyba na najwyższej skali Scoville bo przy mieleniu aż mnie dusiło!
Sos wlewamy do słoików i śmiało można trzymać w lodowce przez pare miesięcy.
Uwaga z ilością. Spróbuj z curry, burgerami, sałatka z pomidorów, albo w zupie! Moja teściowa nawet dodawała do pierogów 🙂